Najpiękniejszy weekend od 5 miesięcy, bo w końcu cały spędzony z T. Przyjechał w pt po pracy i został aż do poniedziałku. A najpiękniejsze było to, że w sobotę rano oświadczył mi się (tzn. obudził mnie oświadczynami swoimi). Pomijam fakt, że pierwsze co powiedziałam to: "A gdzie mama?" (oj zaspana byłam poprostu). Oczywiście zgodziłam się i piękny pierścionek znalazł się na palcu. Ehh....piękny dzień... :)
A skoro oświadczyny były to nie pozostało nic innego jak wybrać się do księdza i ustalić datę ślubu. Na szczęścia ta o której myśleliśmy była wolna, więc data już jest ustalona. Dziś też zarezerwowaliśmy salę no i w tygodniu fotograf :)
A w niedzielę byliśmy też na rajdzie w Borach Tucholskich.... :)