poniedziałek, 14 kwietnia 2014

XXIX ŚDM w Kościerzynie 13.04.2014r

Od razu, jak dowiedziała się, kto wystąpi na koncercie ewangelizacyjnym, to bez wahania stwierdziłam, że muszę tam być. Niedziele miałam wolną, mój luby też, więc powiedziałam, że jedziemy. Niestety później się okazało, że T. ma coś innego zaplanowane. Zastanawiałam się czy jechać sama, ale chęć zobaczenia Darusia (Maleo Raggae Rockers) wygrała i pojechałam sama. Wyjechaliśmy o 10. Ks. M. zrobił mnie opiekunem (jakby co), więc siedziałam z nim na przodzie. Ogólnie mało młodzieży jechało od nas. Z LO około 14, a z ZSZ kilku (raptem 20 osób z miasta mojego), reszta to Pruszcz, Mąkowarsko i Sośno. Razem 40 osób, bo w ostatniej chwili 4 się wypisały, a 6 nie przyszło na miejsce zbiórki. Trudno...ich strata. Zastanawia mnie fakt, że tak mało młodzieży z naszej parafii jechało. Nie wiem czemu tak się dzieje, może dlatego, że "nie czuja tego" (tych boskich spraw). Przez to, że nie przyszli mieliśmy pół godziny w tyle, ale bez problemu nadrobiliśmy w trasie. Jakoś po 12 byliśmy już na miejscu, więc można było skorzystać z WC :).




 Wszystko rozpoczęło się o 13.15 przy Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Tam początkowo były śpiewy, następnie pozdrowienie wiernych, modlitwa, poświęcenie palm oraz odczytanie ewangelii. Ehh i to nierozgarnięcie młodzieży w momencie czytania ewangelii: "Ej a to już msza jest?, ""Dobra, teraz nie gadamy, bo do komunii idziemy." Później była procesja na pl. Jana Pawła II przy Sanktuarium Królowej Rodzin, tam odbyła się polowa Msza Św. pod przewodnictwem bpa Ryszarda Kasyny.




Po Mszy Św. każdy dekanat odebrał lampiony z "Iskra Bożego Miłosierdzia", a także sadzonki dębów do posadzenia w parafii jako symbol dziękczynienia za kanonizacje bł. Jana Pawła II. Początkowo ks. M. dał mi pod opiekę lampion, ale uświadomiłam go, że może on nie przeżyć koncertu Maleo RR, więc zaniósł go i sadzonkę do autokaru. Spotkałam też innych księży, którzy byli u nas w parafii, a także Waldusia (w sumie zaraz też księdza). Przynajmniej była okazja do porozmawiania przez chwilę. A później był koncert na który czekałam z niecierpliwością. Oczywiście próbowałam dopchnąć się jak najbliżej sceny i udało się. Stanęłam z boku sceny i nawet widziałam Darka koło niej. Już wyciągnęłam moją płytę Revolution i markera, ale akurat już na scenę wchodzili.








Trochę poskakałam, pośpiewałam. Dziwi mnie fakt, że stanie ktoś pod sceną i stoi jak słup soli. Jak chce stać to niech idzie do tyłu, a nie miejsce z przodu zabiera. Maleo zachęcał też do kupowania ich płyt, po czym trzymając w ręce jedna z płyt, rzucił nią w tłum. Szczęściara ta, której udało się ją złapać. Grali około 1,5 godziny. Po pierwszym ich zejściu ze sceny udało mi się dostać do Darusia i tym oto sposobem zdobyłam jego autograf.





Później był bis. Niestety dochodziła godzina o której mieliśmy być w autokarze i poszłam. Mam nadzieje, że utwór pt. "Afryka" był ostatnim i dużo nie straciłam nie będąc do końca.
 Początkowo pogoda była niepewna trochę wiatru, trochę deszczu, a nawet gradu. Kiedy grali Maleo RR tylko słońce świeciło, jak to śpiewają w jednym utworze:  "Tak to my, czekamy na znak z góry, kiedy wyjdzie słońce i rozgoni ciemne chmury".
Uradowana, uszczęśliwiona, natchniona i naładowana pozytywną energią wróciłam do domu :D



środa, 19 marca 2014

142

                           Coraz bliżej do naszego ślubu. To co najważniejsze to już jest: kościół, sala, fotograf, dj, zaproszenia, sukienka i no i %%%%. I w sumie to jakoś teraz na laurach spoczęliśmy. Zaproszenia są takie jakie chciałam, nawet gratis do nich dostaliśmy zawieszki na wódkę, a sukienka prawie taka jaką sobie wymarzyłam. Co nam jeszcze pozostało do załatwienia? Obrączki, kwiaty na stoły, T. garnitur, jakieś papierki w USC i inne papierki u prałata, no i nie wiemy czym pojedziemy no i z kim. Z braku laku to moją cytrynką można pojechac :D:D. 
                         Trafiła się teraz okazja, żeby wynająć mieszkanko od rodziny. Długo zastanawialiśmy się czy możemy sobie już teraz pozwolić na dodatkowe koszty związane z wynajmem. Wiadomo, że prędzej czy później i tak trzebaby było wynająć, a skoro jest taka okazja, to się zdecydowaliśmy. Musimy jeszcze tylko się spotkać i szczegóły domówić. Póki co T. będzie tam sam mieszkał, a ja będę okresowo bywać :), bo mieszkać przed ślubem nie będę hehe. Tylko pewnie czasem to bywanie będzie trwało kilka dni. :)
                         Kocham swoją mieścinę i w sumie perspektywa wyprowadzenie się stąd nie do końca działa na mnie radośnie. Czasami wręcz powoduje przygnębienie. Ot taki patriotyzm lokalny, a nawet pokojowy:) Owszem są plusy mieszkania w większym mieście:
1. będę mogła później wstawać do pracy;
2. bez problemu będzie można wyjść ze znajomymi do klubu i wrócić nocnym;
3. zawsze będę mogła przyjeżdżać do mamy w odwiedziny, a ona do nas.


piątek, 3 stycznia 2014

Orchidea

Było juz o jednej słynnej orchidei po przejściach. Teraz będzie o mojej, ale nie po przejściach i w sumie nie mojej, bo mamy. Dostała ją ona od kogoś na coś kilka lat temu. przekwitła, znów zakwitła i tak przez ok 2 lata stały same liście. Chociaż w sumie to nie, bo mama wbiła sztuczną gałązkę orchidei i większość osób myślała, że to prawdziwy. Po jakimś czasie zobaczyliśmy, że wyrasta nowy pęd. Wzięłam, więc go do siebie, trochę bardziej zaczęłam o niego dbać. Lepiej by zabrzmiało, że zaczęłam o niego dbać :). I tak obie rósł, rósł....aż pęd był już długi, pojawiły się pączki, no i czekam...czekam....czakam....aż zakwitnie....i czekam.... I zakwitł akurat 5 grudnia, akurat jak była 4 rocznica śmierci taty. Jedni mogą to twierdzić, że to przypadek. Ja twierdzę, że tak miało być, że gdzieś tam tata czuwa.

czwartek, 17 października 2013

Spełnia się.....

Najpiękniejszy weekend od 5 miesięcy, bo w końcu cały spędzony z T. Przyjechał w pt po pracy i został aż do poniedziałku. A najpiękniejsze było to, że w sobotę rano oświadczył mi się (tzn. obudził mnie oświadczynami swoimi). Pomijam fakt, że pierwsze co powiedziałam to: "A gdzie mama?" (oj zaspana byłam poprostu). Oczywiście zgodziłam się i piękny pierścionek znalazł się na palcu. Ehh....piękny dzień... :)
A skoro oświadczyny były to nie pozostało nic innego jak wybrać się do księdza i ustalić datę ślubu. Na szczęścia ta o której myśleliśmy była wolna, więc data już jest ustalona. Dziś też zarezerwowaliśmy salę no i w tygodniu fotograf :)
A w niedzielę byliśmy też na rajdzie w Borach Tucholskich.... :)

:*



czwartek, 10 października 2013

Kolejny taki sen.....

"Wczoraj miałam piękny sen, naprawdę piękny sen"... Wprawdzie dalej nie było jak w tej piosence Dżemu "Sen o Wiktorii", ale też było miło. Śniło mi się bowiem, że leżałam sobie na sali porodowej. Po przebudzeniu się tak sie rozmarzyłam, że nawet nie słyszałam budzika i zaspałam rano na busa....w sumie to nie zaspałam, tylko miałam 10 min, aby na niego zdążyć.



Pragnę....

sobota, 3 sierpnia 2013

;(

Mam tylko nadzieję, że następne wakacje będą lepsze. Może chociaż wrzesień będzie lepszy....A póki co czekam na poniedzaiałek.....i morze...:) Szkoda tylko, że bez niego....

piątek, 12 lipca 2013

Pieczyska

Udało się :) Nareszcie moje Kochanie do mnie przyjechało po długim czasie i mogliśmy sie wybrać gdzieś. Pojechaliśmy na Pieczyska. Pogoda jak dla mnie za ładna nie była, ale T. odpowiadała jak najbardziej. Wypożyczyliśmy sobie rower wodny i prawie 2h pływaliśmy po Zalewie. Popłynęliśmy sobie pod tamę prawie a później znaleźliśmy jakieś ciche miejsce na brzegu po drugiej stronie i tam chwile odpoczeliśmy. Kochanie moje nawet popływało, ja nie bo słoneczko za bardzo nie grzało. Później poszlismy zjeść rybkę. I spowrotem do domu, bo pogoda się brzydka zrobiła. Zaczęło wiać i padać. :/No ale się cieszę, że T. przyjechał, pomimo tego, że był po nocce. Ja zresztą też.

Kochanie pedałuj, a ja sbie odpocznę :*